Musical miesiąca: Bandstand


Długo zastanawiałam się, jaki spektakl zaprezentować tym razem jako musical miesiąca. Byłam już o włos od wybrania czegoś innego  ale wtedy przyszła mi do głowy wypadająca dziś rocznica. Pomyślałam więc, że warto byłoby przedstawić musical, który w choć pewnym stopniu do tej rocznicy nawiązuje. Nie musiałam go długo szukać. Bez zbędnych wstępów przedstawiam zatem wrześniowy musical miesiąca: Bandstand. 


"Bandstand", czyli estrada, scena, na której występuje zespół muzyczny. Co ma zespół wspólnego z wojną? W tym akurat musicalu – właściwie wszystko. 

Jest rok 1945. Donny Novitski, pianista i autor piosenek, wraca do kraju po trzech latach służby wojskowej. Okazuje się jednak, że odnalezienie sobie miejsca w powojennym świecie wcale nie jest łatwe, zwłaszcza dla muzyka. Donny wpada więc na pomysł  postanawia stworzyć zespół muzyczny, złożony z samych weteranów; jako wokalistkę zaprasza do niego Julię, wdowę po swoim przyjacielu, który zginął w trakcie wojny. Razem obierają sobie za cel zwycięstwo w ogólnokrajowym konkursie muzycznym, który ma im zapewnić uznanie i hollywoodzką sławę. 


Oczywiście, Bandstand nie dotyczy bezpośrednio wydarzeń wojenych. A może jednak? Podstawą całego spektaklu jest przecież obserwacja, jak trudny – a wręcz niemożliwy – jest powojenny powrót do normalnej, codziennej rzeczywistwości. Każdy z bohaterów Bandstand nosi wojenne przeżycia w inny sposób: jako koszmary, bezsenność, amnezję, chorobę psychiczną, zespół stresu pourazowego czy alkoholizm. Wojna nie skończyła się dla nich po powrocie do domu, ona nadal trwa. Dobitnie podkreślają to słowa piosenki Welcome Home. Julia wymienia w niej każdego z członków zespołu, by na końcu dodać:
And I stand here helpless, my arms extended
Knowing full well, darling, your war's not ended.
Poza warstwą fabularną, ogromnym atutem Bandstand jest też nagrodzona statuetką Tony choreografia oraz wspaniała warstwa muzyczna, nawiązująca stylem do epoki, w której musical się rozgrywa. Głosy występujących w głównych rolach Corey'ego Cotta i Laury Osnes fantastycznie współbrzmią zarówno w jazzowo stylizowanych utworach, jak również w tym pięknym lirycznym duecie:


Myślę, że warto dziś rzucić okiem (i uchem) na Bandstand, który w delikatny, ale nie mniej przez to przejmujący sposób dotyka bolesnego, trudnego, ale ważnego tematu wojny. Wojny, która nie jest gloryfikowana, ale traktowana jako rzeczywista tragedia, która dotknęła cały świat i każdego z osobna. Tragedia, o której nie można zapomnieć, ale mimo której  taką nadzieję daje nam Bandstand – można jednak dalej żyć.

Komentarze

Popularne posty